Forum PROROK.fora.pl Strona Główna PROROK.fora.pl
Potterolodzy, Potterofani i Potteromaniacy łączcie się!!!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Hellilin

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PROROK.fora.pl Strona Główna -> Nie o HP
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
monaliza92
Adept



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Ze Skawiny

PostWysłany: Sob 11:36, 22 Kwi 2006    Temat postu: Hellilin

To opko napisałam na Ogólnopolski Konkurs Literacki w Katowicach, za co dostałam wyróżnienie. Dlatego sądzę, że jest warte umieszczenia na tym oto forum...



HELLILIN

Była godzina jedenasta w nocy. Mgła okrywała ulice Krakowa, wyglądała jak mleko rozlane w powietrzu na przekór ludziom. Mało kto lubi mgłę. Teraz także na ulicach było pusto i cicho jak makiem zasiał. Ludzie spali, zmęczeni grudniowymi mrozami. Tylko w nielicznych mieszkaniach intelektualistów piszących różnorodne prace paliło się światło. I oni jednak byli już w półśnie.
Patryk biegł przez miasto jak szalony. Był coraz bardziej wycieńczony. Za nim podążała grupa „osiedlowców”. Zadarł z nimi niechcący: nie dał im odpisać zadania, co było jego odwieczną zasadą. To wystarczyło. Teraz ścigali go mrocznymi ulicami Krakowa. Wtem chłopiec zobaczył przed sobą mur. Nie mógł już zawrócić. Oni już stali w wejściu z kijami bejsbolowymi i złośliwymi uśmieszkami na twarzach. Chłopiec odruchowo zaczął szeptać modlitwę „Pod Twoją Obronę”.
Jakiś ciemny kształt przeleciał nad ich głowami. Nie zdekoncentrowało ich to. Był to tylko zwykły, mały nietoperz. Dla Patryka ten nietoperz znaczył o wiele więcej. On jedyny zobaczył, że stworzenie nie poleciało dalej. Zaczęło pikować w dół. I rosło. Chłopak zamarł w przerażeniu. Mógł już tylko czekać. Albo zabiją go chuligani, albo stworzenie, które się zjawiło…
Niezbyt wysoki, ale wyraźny cień przesłonił wejście do uliczki i powiedział spokojnie:
- Zostawcie go.
Był to niezaprzeczalnie głos kobiecy.
- Niby dlaczego? Zrobisz nam coś? Uciekaj, mała, bo jeszcze tobie się cos stanie.
- Jeśli się nie boicie, to zaproście mnie.
- Że co?
Jeden z nastolatków mrugnął porozumiewawczo do przywódcy grupy.
- Zaproś ją… Będzie zabawa…
- No, dobra, niech ci świeci… Zapraszamy, madame!
Powiedział to ironicznie, ale dziewczynie to wystarczyło. Weszła powoli do uliczki. Patryk miał jeszcze nadzieję, że nie ma ona nic wspólnego z nietoperzem widzianym przed chwilą. Przestał się łudzić, gdy się uśmiechnęła. Blada twarz, ciemne włosy i wystające kły nie pozostawiały najmniejszych wątpliwości: oto stała przed nimi wampirzyca…
Pięć minut później na ziemi leżały już tylko pozbawione krwi ciała chuliganów. Patryk stał przerażony tuż przy ścianie. W przeraźliwej ciszy słychać było wyraźnie bicie jego serca. Czekał na skok wampirzycy w jego stronę. Ten jednak nie następował.
- Jeśli chcesz mnie zabić, to zrób to od razu.
- Nie mam zamiaru cię zabijać. To nie ma sensu.
- Jak potwór może mówić, że zabijanie nie ma sensu?
- Wampiry nie zaliczają się do potworów. Mają swoje życie, miłości, rodziny i imiona tak jak wy.
- Imiona? Wy?!
- Jestem Hellilin.
- Dlaczego mnie nie zabijasz?
- Nic złego nie zrobiłeś. Boisz się mnie, prawda?
- Przed chwilą widziałem, jak zagryzłaś siedmiu ludzi.
- Uciekaj. Nie masz się czego bać, a o naszym spotkaniu zapomnij.
Patrykowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Po kilku sekundach został już po nim tylko oddalający się cień. Po dwóch następnych gęsta mgła zajęła jego miejsce. Hellilin dalej stała. Nie ruszyła się nawet o krok, cały czas wczuwała się w atmosferę miasta, którego nocne życie przestało istnieć za sprawą mgły. Na białej substancji żadnego wrażenia nie wywierały ciała siedmiu nastolatków. Wisiała dalej, na tej samej wysokości. Gdyby osiedlowy cudak wybrał się teraz na spacer wieczorową porą, nie zauważyłby tej atmosfery, która ogarniała wampirzycę. Nawet na nią nie zwróciłby żadnej uwagi, o ile w ogóle dojrzałby ja w tym mleku. Jedyne, co mogłoby go zastanowić, to siedem ciemnych kształtów leżących na chodniku w zaułku i chłopiec biegnący, jakby go sam diabeł gonił. Jednak nawet ów dziwak lubiący wieczorne spacery nie wyszedł teraz. Chuligani musieli czekać do rana…

*

Hellilin zamyśliła się. Sama nie wiedziała, dlaczego wypuściła chłopaka. Inne wampiry na jej miejscu napiłyby się także jego krwi. A ona, co? Oszczędziła go! Znowu ma wybór: wrócić do Królestwa Wampirów Północy, albo przenieść się po raz kolejny gdzie indziej… Wtem drogę przesłonił jej wysoki, ciemny kształt…
- Ulv!
- Witaj, Hellilin. Ładnie to tak uciekać? Przeszedłem miliony kilometrów zanim cię znalazłem. To nie było miłe.
- Ja zmieniałam miejsce aż siedemnaście razy tylko po to, by się na ciebie nie natknąć. To też nie było miłe.
- Przestaniesz wreszcie się ze mną przekomarzać?
- Nie przestanę. I nie wrócę do pałacu.
- Jak będzie trzeba, to zawlekę cię tam siłą, rozumiesz?
- Co, czyżby tak się tam tym przejęli?
- Oni? Skąd! To mi to zostawili, w końcu ja cię pilnuję, nie oni.
- Wrócę pod jednym warunkiem.
- Nie widzę powodu, dla którego mogłabyś je stawiać. Gadaj, cóż to znowu za warunek?
- Będę mogła wychodzić z pałacu i grać na skrzypcach.
- Mówię nie.
- W takim razie ja się stąd nie ruszę!
- Jak dla mnie, to my możemy tu stać nawet sto lat.
- Kurcze, zapomniałam, że jesteśmy nieśmiertelni… I ja mam się z tobą użerać przez całą wieczność?!
- Mógłbym powiedzieć to samo.
- Po co ty właściwie robisz za mojego opiekuna, skoro mamy ten sam rocznik i nieskończoność przed sobą?
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile ja z tego mam!
- No, ile?
- Choćby to, że mieszkam w pałacu. Jak myślisz, gdzie lepiej spędzić wieczność?
- I cały czas będziesz się uganiał za wampirzą księżniczką?
- A będę miał co innego do roboty na tym ziemskim padole?
- Coś by się tam znalazło…
- A teraz teleportujemy się do pałacu.
- Chyba żartujesz! Ja tu zostaję.
- Nie, nie zostajesz.
Popatrzył jej teraz głęboko w oczy. W tym momencie Hellilin zaczęła ogarniać wielka senność. Chciała odwrócić wzrok, lecz nie mogła. Po chwili jej powieki zaczęły powoli opadać, a wampirzyca osunęła się na ziemię…
W następnej sekundzie nie wiedziała już, co się wokół niej dzieje. Straciła przytomność.

*

- Hellilin! Obudź się!
Rozkazujący głos Ulva nie był tym, co wampirzyca chciałaby usłyszeć na dobry początek nocy.
- Słyszysz, księżniczko? Noc już się zaczęła! Król cię woła.
Hellilin niechętnie otworzyła oczy. Przy jej łóżku siedział Ulv.
- Litości… To naprawdę niezbyt miła rzecz widzieć twoja ohydna gębę zaraz po przebudzeniu.
- Jesteś mistrzynią w prawieniu komplementów!
- To raczej ty powinieneś, jako osobnik płci męskiej, znać tę sztukę.
- Wstajesz?
- Niby po co?
- A, choćby po to, żeby pójść do króla, który woła cię od pół godziny.
Wampirzyca zerwała się jak oparzona. Wbiegła do garderoby, po kilku sekundach wyszła w pięknej, czerwonej sukni.
- Dobra, idę.
- Idziemy, chciałaś powiedzieć.
- Ciebie też wołał?
- Nie. Ja mam tylko pilnować, żebyś znowu nie zwiała.
Hellilin weszła teraz do Sali Tronowej, gdzie zwykł nocami przebywać król wampirów (niektórzy złośliwi twierdzili, że robił to po to, by nikt nie zabrał mu tronu).
- Witaj, Hellilin. Widzę, że Ulv wreszcie cię do nas sprowadził.
- Podobno mnie wołałeś, prawda?
- Tak. Czy wiesz, jaki dziś dzień?
- Jaki?
- Piętnasty grudnia. Twoje szesnaste urodziny.
- Cóż stąd?
- Od dzisiaj możesz już wyjść za mąż.
- Więc?
- Nie mam najmniejszego zamiaru użerać się z tobą.
- Czy to znaczy, że chcesz mnie wydać?
- Nie powinno być z tym żadnych problemów. Daję ci olbrzymi posag.
- Ktoś już się po mnie zgłosił?
- Nie ironizuj mi tu. Zgłosił, czemu nie. Najpierw król wilkołaków. Zrezygnował, gdy dowiedział się o twojej sympatii do srebra.
- I dobrze. Nigdy bym nie wyszła za władcę wilkołaków.
- Później przyszła kolej na mieszkańców naszego dworu. Każdy po chwili zrezygnował.
- Więc jednak będę panną…
- Nawet o tym nie myśl. Ostatni kandydat, który tak naprawdę dopraszał się o twoją rękę od dawien dawna, został przeze mnie uznany za odpowiedniego.
- A któż jest tym wariatem?
- Znasz go bardzo dobrze. On zresztą ciebie także.
- To już naprawdę nie wiem.
- Zdradzić ci jego imię?
- Pewnie! Chcę chyba wiedzieć, komu będę uprzykrzać całą wieczność! Jak ma na imię?
- Ulv.
Hellilin wgięło w ziemię.
- Nie… To niemożliwe… Przecież on mnie nienawidzi, a już na pewno ja jego!
- Zostaniesz jednak jego żoną, czy tego chcesz, czy nie.
Wampirzyca wybiegła z Sali Tronowej. Po chwili leżała już na łóżku w swojej komnacie i przeglądała zeszyt z nutami. Nie mogła nawet grać. Jedyne, co w tej chwili miała możliwość robić, to powtarzać w pamięci nauczone się nielegalnie dźwięki. Leżała tak i leżała, w końcu w świecie ludzi wzeszło słońce. Wtedy podjęła desperacką decyzję. Szybko teleportowała się do najbliższego ludzkiego miasta. Wyszła na jasno oświetloną ulicę. Jednak… nic się nie stało. Z Hellilin nie został wcale proszek.
Głośne trzaśnięcie oznajmiło przybycie Ulva.
- Przez te wszystkie lata tak bałam się wschodu słońca…
- Hellilin…
- Mówiliście mi, że wampiry palą się na słońcu! Oszukaliście mnie!
- Hellilin, usiądź na chwilę spokojnie!
Ulv po raz pierwszy krzyknął. Usiedli na ławce.
- Widzisz, Hellilin, musieliśmy ci tak powiedzieć. Ja byłem za prawdą, ale zostałem przegłosowany. Wampiry wysokiego rodu i czystej krwi nie palą się.
- Czy to znaczy, że nas nie można zabić?
- Tylko za pomocą requiem.
- Co to jest?
- Nie wygadaj się swojemu ojcowi, ze ci to powiedziałem. Są dwie magiczne melodie działające na wampiry. To Requiem Śmierci i Requiem Życia.
- To dlatego zabranialiście mi grać na skrzypcach?
- Właśnie.
- Ciekawe, skąd bym wzięła nuty!
- Nuty przychodzą same pod wpływem nienawiści lub miłości.
- Ciekawe…
- Też mnie to kiedyś interesowało. Chciałem nawet, byś mnie nauczyła grać na skrzypcach. Wtedy też dostałem rozkaz, by wziąć ci je.
- A kiedy otrzymałeś rozkaz trzymania mnie w pałacu?
- Właściwie niedługo po tym.
- A to dopiero…
- Wracamy do pałacu?
- Czemu nie? Mój los i tak jest już przesądzony.
- Serio mnie tak nienawidzisz? A twój ojciec już ci mówił, że będziesz oglądać moją twarz przez całą wieczność?
- Mówił. Inaczej bym się nie chciała spalić.
- Masz pecha. Nikt poza tobą nie umie grac, a samej siebie nie zabijesz za pomocą Requiem.
- Wracajmy. Chcę położyć się do łóżka, zasnąć, i obudzić się tak, by okazało się, że cała dzisiejsza noc to jeden głupi sen.

*
Niestety, gdy Hellilin obudziła się wieczorem, wszystko wskazywało na to, że poprzednia noc była prawdą. Najbardziej w tym przekonaniu utwierdziło ją zawołanie ojca:
- Za tydzień wasze zaręczyny! Zaprosiłem wszystkie znajome wampiry.
Był wyraźnie zadowolony, że wreszcie się jej pozbędzie. Nie mogąc tego słuchać, dziewczyna wybiegła do ogrodu.
Dziwne. W świecie ludzi raz było słońce, raz deszcz, raz było zimno, raz gorąco… A tutaj? Zawsze tak samo… Nawet chmur na niebie nie było! Nie istniało także niebo. Zamiast niego była czerń. A na tej czerni… Nic. Ani księżyca, ani tym bardziej słońca. Pustka. Kiedy tak myślała, poczuła czyjś oddech na swej twarzy.
- Czego chcesz, Ulv?
- Chciałem ci coś dać.
- Co?
- Coś, co ci się spodoba.
Odwróciła się. Jej przyszły mąż trzymał w ręku… jej skrzypce.
- Ulv?
- Postanowiłem ci je oddać. Nie mogłem dłużej patrzeć, jak szukasz sposobu na skończenie ze sobą. Nie bój się, możesz grać. Jestem złośliwy, ale nie okrutny.
Hellilin wzięła od niego instrument i mało, co się nie rozpłakała, gdy poczuła pod palcami znajome struny. Zaczęła grać. Melodia płynęła ponad murami pałacu, przelewała się przez wampirze dusze. Grała prosto z serca. Wreszcie skończyła. Ulv patrzył na nią jak zaczarowany. Miał łzy w oczach.
- Już zapomniałem, jak pięknie potrafisz grać.
- Też już o tym zapomniałam.
- Chodź już.
Tym razem poszła prosto za nim. Odprowadził ja do drzwi jej komnaty.
- Miłego dnia, Hellilin.
- Nawzajem, Ulv. I… dziękuję.
Ten tylko się uśmiechnął i poszedł dalej.
Hellilin nie miała najmniejszego zamiaru spać. Zbyt długo nie miała w ręku smyczka…

*

Tydzień minął jej na grze. Zaręczyny także nie były zbyt ciekawe. Ot, zwykła sobie uroczystość. Niemająca nic wspólnego z jakąkolwiek miłością. Przeciwnie. Mimo wszystko Hellilin dalej nienawidziła Ulva, choć może w nieco inny sposób. Był dla niej symbolem zniewolenia, więzienia w złotej klatce. W końcu podjęła decyzję, najważniejszą chyba w jej życiu…

*

- Twój ojciec zaplanował zaślubiny na najszybszy termin, jaki mógł wybrać.
- Kiedy?
- Za dwa tygodnie.
- On chyba zwariował!
- Też tak myślę. Masz chociaż suknię?
- Mam.
- Jaką?
- Czerwoną.
- Litości!
- Czego chcesz? Moja kiecka, moja sprawa!
- To nie tylko twój ślub!
- Nie wystarczy ci już tego rozkazywania?
- Ja cię tylko pilnuję, żebyś nie zrobiła głupoty.
- Po zaślubinach będę wolna! Będę mogła robić, co zechcę i nikt się nie będzie czepiał!
- Tak ci się tylko wydaje. Też mam tu coś do powiedzenia. Bynajmniej nie będzie mi się podobało twoje granie dniami i nocami.
- Co w tym złego?
- Jeszcze nie rozumiesz? Ten ślub jest tylko i wyłącznie po to, bym mógł cię pilnować dalej!
W Hellilin coś pękło. Od małego jej rozkazywał. Wiedziała, że nie przestanie. A ona chciała być wolna. Mieć wieczność dla siebie. Chwyciła skrzypce.
Zaczęła grać. Ulv upadł na podłogę. Jego źrenice rozszerzyły się. Po chwili zaczął się skręcać z bólu. Wampirzyca grała dalej, nie słuchając jego rzężeń. Niedoszły mąż tracił wszystkie zmysły. W końcu Hellilin zdecydowała się zakończyć jego cierpienia.
Ostatnia, najwyższa nuta Requiem Śmierci rozeszła się po całym Królestwie Wampirów Północy. Mało kto wiedział, co ona oznacza. A obwieszczała ona wszem i wobec: Ulv nie żyje.

*

Hellilin biegła przez gęsty bór sosnowy. W myślach stał przed nią obraz martwych oczu Ulva. Rozejrzała się. Wydawało jej się, że słyszy szepty. Że ktoś stoi z tyłu, daleko za nią. Wtedy zobaczyła światła. Długie snopy świateł. Po chwili – strzał z ludzkiej broni. Odruchowo rzuciła się do ucieczki. Nieliczne gałęzie drzew zaczepiały się o jej włosy, utrudniając morderczy bieg. Potykała się o wystające korzenie. Cały czas słyszała strzały. Po jej głowie pałętała się już tylko myśl: Uciec stąd!

*

Firicwamlin chodziła po lesie. Rozmyślała. Była starsza od swojej siostry, a jednak to tamta szybciej wyjdzie za mąż. W dodatku za Ulva! Nagle zauważyła Hellilin biegnącą, jakby ją sam diabeł gonił. Księżniczka niczego nie zauważyła. Wzruszyła ramionami. Jej siostrzyczka była zwariowana, to fakt. Co jej, Firicwamlin do tego?

*

Luga, przywódca buntowników miał wszelkie podstawy do przewidywania swojego zwycięstwa. Lud od dawna burzył się na rządy Króla. Państwo podupadało, a on tylko ściągał podatki do swojej kieszeni. Młody dowódca na wybuch powstania zaplanował tę właśnie noc. Dwudziesty trzeci grudnia. Noc, w którą on, Luga, zostanie władcą Królestwa Wampirów Północy…

*

Hellilin otworzyła oczy. Było jej niezwykle zimno. Leżała w śniegu. W powietrzu zawieszona była… niesamowite! Mgła! Mgła w Królestwie Wampirów! Teraz zaczęło jej się przypominać to, co dzisiaj zrobiła. Pobiegła do pałacu.

*

Nie wiedziała, ze Ulv nie był jedynym zabitym wampirem tej nocy. W Sali Tronowej zobaczyła zwłoki ojca. Do końca w koronie. Zupełnie jakby w półśnie weszła do swojej komnaty. Tam czekała na nią Firicwamlin.
- Hellilin! Czekałam na ciebie! Szybko, musimy uciekać!
- Nie, Firicwamlin. Uciekniesz, ale sama.
- Jak to? Nie wygłupiaj się, przecież cię tu zabiją!
- Nie oni.
Podała swojej siostrze skrzypce i powiedziała:
- Ty mnie zabijesz.
- Zwariowałaś.
- Najwyraźniej to rodzinne. Graj.
- Nie umiem!
- Tę melodię każdy ma w sercu. Graj!
W chwili, gdy Firicwamlin po raz pierwszy w swym życiu ujęła w rękę smyczek, jej ręce zaczęły same grać. Hellilin skręcała się z bólu. W końcu zabrzmiała ostatnia nuta Requiem Śmierci.
Wtedy zobaczyła stojącego nad sobą Ulva.
- Witaj, Hellilin.
- Ulv! Ty… przecież… nie żyjesz!
- Ci, którym zagrano Requiem Śmierci, nie mogą zejść z Ziemi.
- Będziemy tu tak krążyć?
- Tak. Przez całą wieczność…








Mam nadzieję, że wam także się spodoba... Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bartek
Kawaler Ordeu Merlina I Klasy



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 1098
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hogsmeade

PostWysłany: Sob 11:47, 22 Kwi 2006    Temat postu:

O! Nie wiedziałem ze wyroznienie dostalas... Chyba muszę przeczytać!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monaliza92
Adept



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Ze Skawiny

PostWysłany: Sob 11:49, 22 Kwi 2006    Temat postu:

Przecież polonistka odtrąbiła na forum klasy! Słuchaj uchem, a nie brzuchem, ucha ci żadne zwały nie zakrywają!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bartek
Kawaler Ordeu Merlina I Klasy



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 1098
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hogsmeade

PostWysłany: Sob 11:53, 22 Kwi 2006    Temat postu:

Widocznie mnie wtedy nie bylo albo zapomnialem poprostu... ale i tak GRATULACJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monaliza92
Adept



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Ze Skawiny

PostWysłany: Śro 10:16, 26 Kwi 2006    Temat postu:

Dzięki, Bartek... A ja ci nie opowiadałam tego kiedyś?

W końcu jesteś słuchaczem, krytykiem i cenzorem moich zdolności...

Jak i ja twoich Smile Pamietasz? Kolczyk razem z uchem Smile

Cieszę się, że chociaż tobie się podoba... Ciekawe, jak mi Igrzyska pójdą Smile Nie mam pojęcia kiedy będą wyniki...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bartek
Kawaler Ordeu Merlina I Klasy



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 1098
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hogsmeade

PostWysłany: Pią 21:45, 28 Kwi 2006    Temat postu:

Och... pamiętam ten kolczyk... ale jak napiszesz dalsze losy H-in to daj na forum, ok?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PROROK.fora.pl Strona Główna -> Nie o HP Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin