Forum PROROK.fora.pl Strona Główna PROROK.fora.pl
Potterolodzy, Potterofani i Potteromaniacy łączcie się!!!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Osiemnastka" na Igrzyskach

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PROROK.fora.pl Strona Główna -> Nie o HP
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
monaliza92
Adept



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Ze Skawiny

PostWysłany: Sob 11:46, 22 Kwi 2006    Temat postu: "Osiemnastka" na Igrzyskach

Dagmara wyszła z pustej szatni na boisko. Był świt. Rozglądnęła się. Pan Tatarski jeszcze się nie zjawił. Trudno. Poprawiła sznurówki u tenisówek. Zapięła bluzę od dresu. Przygładziła ciemnoblond włosy związane w koński ogon. Ruszyła po bieżni lekkim truchtem.
Nie wiedziała, ile czasu już minęło. To się nie liczyło. Myślała o zbliżających się zawodach. Dopiero poprzedniego wieczora dotarła do niej ich powaga. To nie szkolny Dzień Sportu, ani choćby wojewódzkie biegi przełajowe. To najprawdziwsze Igrzyska Olimpijskie! I ona, Dagmara *****, brała w nich udział… Dlaczego dotarło to do niej dopiero teraz? Gdyby stało się to wcześniej, już od dawna trenowałaby solidnie. A tak? Wszystko normalnie. Powagę wszystkiego uświadomiła jej koleżanka z Gadu-Gadu. Cały czas stała jej przed oczyma ta rozmowa… Dadzia wiedziała, że jej rozmówczyni nie znosi sportu (za wyjątkiem pływania, biegania i jazdy na rowerze), a oglądanie jakiejkolwiek transmisji byłoby dla niej mordęgą. Jednak napisała, że będzie ją oglądać i kibicować! Że będzie z nią duchem i cieszy się, że będzie mogła powiedzieć: „Ja znam tę, która biegła w naszych barwach na Igrzyskach!”. Lepiej, napisała, że niedługo się spotkają… Od ilu lat się znały? Zdaje się, że od czterech i pół… Myśl, że tak naprawdę nigdy się nie widziały, wydawała się absurdalna, jednak tak było.
Nagle Dadzia uświadomiła sobie, że biegnie bez odpoczynku już czterdzieste okrążenie! „Tak to jest się zamyślić…” Usiadła na ławce i napiła się wody. Wtem usłyszała za sobą głos trenera Tatarskiego:
- O czym ty myślisz, dziewczyno?! Stoję tutaj, wołam cię, a ty biegasz w kółko jak oszalała… Tak w ogóle, to co ty tu robisz tak wcześnie?!
- Panie trenerze, po prostu postanowiłam więcej ćwiczyć! Sam pan rozumie, to w końcu Igrzyska… - zaczęła się tłumaczyć dziewczyna.
Trener przyjrzał jej się badawczo.
- Dadzia, tobie odbiło? Jeszcze wczoraj mówiłaś, że to „tylko zawody”…
- Tak jakoś teraz dotarł do mnie ogrom przedsięwzięcia… - wydukała.
Tym razem Tatarski spojrzał na nią jak na kosmitkę.
- Nie wiem, kto ci uświadomił wagę olimpiady, w każdym razie jestem tej osobie bardzo wdzięczny. Teraz jazda, jeszcze trzydzieści okrążeń!
Dagmara pobiegła. Słońce coraz wyżej wyglądało znad horyzontu. Zapowiadał się gorący, jednak bardzo pracowity dzień…

***

Pekin! Dadzi trudno było uwierzyć, że w ogóle znalazła się w Chinach, a co dopiero w samej stolicy! Nie miała jednak złudzeń. Wiedziała, że jest nikomu nieznaną osiemnastolatką, która może i umie biegać, ale pochodziła ze zbyt mało znanego kraju, aby szanował ją tutaj ktokolwiek. Zmęczona upałem poszła do hotelowej kawiarni. Usiadła z filiżanką gorącej kawy i zamyśliła się…
- Cześć, Dadzia!
Odwróciła się szybko. To na pewno nie był głos jej trenera! A nikt oprócz niego jej tu nie znał…Zobaczyła dość wysoką, nieco krępą, brązowowłosą dziewczynę o dziwnej fryzurze. Nie mogła uwierzyć własnym oczom.
- M… m… m… mo…
- Monaliza, zgadza się! – odpowiedziała nowo przybyła.
- Ale… co… co ty tu… - zaczęła się jąkać Dagmara.
- No, jak to co? Przecież moja koleżanka z forum biegnie w olimpiadzie!
Nagle do kawiarni wpadła jeszcze jedna osoba. Na jej widok Dadzi i Monalizie najpierw szczęki opadły, a potem…
- Jesse!
- Nymphetamine Girl! – wykrzyknęły jednocześnie.
- Hej, coście takie zdziwione? – spytała dziewczyna.
- Ty też przyjechałaś?! – zamurowało Dadzię.
- Mówiłaś, że zjawisz się jutro! – krzyknęła Monaliza.
Dagmara spojrzała na nią jak na wariatkę. Po chwili przeniosła wzrok na Jesse.
- Już nic mnie nie zdziwi, nawet olbrzymi, różowy słoń na środku bieżni! Nymphetamine Girl, czy ty nie miałaś być w Irlandii?
- Miałam… I co z tego? Jak koleżanka z forum startuje w Igrzyskach Olimpijskich, to się nawet z Księżyca rezygnuje!
- Aha, „Bravo” molestuje nas o twój numer telefonu, chcą zrobić z tobą wywiad!
- Dobra, chodźmy już lepiej do pokoju, zaraz dostanę zawału od tych rewelacji… - zaproponowała Dadzia.
- O, może jeszcze na gitarze pogram! – ucieszyła się Monaliza.
Oczy Jesse i Dagmary rozszerzyły się w niemym przerażeniu…

***

Była piąta rano. Wielu ludzi w Pekinie jeszcze spało. Jednak na krytej bieżni panował ruch. Niektóre osoby znudzone snuły się apatycznie, plącząc się innym pod nogami. Trenerzy wykrzykiwali rozmaite uwagi do swoich podopiecznych. Biegacze robili okrążenia… A każdy z nich co chwilę spoglądał z niechęcią w stronę dwóch Polek siedzących na trybunach. Te, zupełnie tego nie widząc, stały i krzyczały:
- Dadzia, dawaj, jeszcze tylko trzy kółka!
- Wyprzedź tę Niemkę, to nie salon, tylko bieżnia!
- Biegnij, zrób to dla Billa!
- I dla Toma!
- I dla Gustawa!
- I dla Georga!
- Najlepiej dla wszystkich czterech!
Tylko jedna, jedyna osoba machała im ręką z uśmiechem na twarzy. Za to trener Tatarski był wściekły…
- Dadzia!!! Nie szczerz zębów i nie wymachuj mackami, tylko biegnij! Na litość boską, tak się przygotowujesz do Igrzysk?!
Po skończonym treningu Dagmara opadła na ławkę koło bieżni. Natychmiast podbiegły do niej Monaliza i Jesse.
- Co jest, Dadzia? Zmęczona? – spytała Nymphetamine Girl.
- Nie…
- Może wściekła na trenera? – zgadywała Monaliza.
- Nie…
- Głodna? – kontynuowała Jesse.
- Nie…
- Hej, a może masz okres?! – palnęła Monaliza.
Nymphetamine Girl parsknęła śmiechem, jednak Dadzia dalej smutno patrzyła w dal. Zapanowało ogólne milczenie. Po chwili Dagmara powiedziała:
- Nic mi nie jest, dziewczyny… Po prostu czuję, że nie nadaję się do Igrzysk, to wszystko, nieważne…
- Nieważne?! – oburzyła się Monaliza. – Co ty gadasz?! Wszystko jest ważne! Słuchaj, w Polsce jest ponad 38 milionów ludzi, a reprezentujesz ich właśnie ty! Tu już bardzo dużo! Ja się znam na sporcie, jak kura na pieprzu, ale pan Tatarski wierzy w ciebie, a on się zna. Zobaczysz, sięgniesz po złoto! A nawet jeśli nie, to dla nas nie liczy się, kto co zdobył. Byłoby nam przykro, owszem, ale tylko dlatego, że ty miałabyś doła…
- Boję się, że jeżeli pobiegnę źle, to nie będziecie chciały się ze mną zadawać…
Jesse i Monalizie szczęki opadły.
- Pogięło cię?! Znamy się przecież od czterech i pół roku!
- I co z tego? Jeśli się na mnie zawiedziecie…
Monaliza pokręciła głową.
- Chodź, Nymphetamine Girl wzięła wieże, posłuchamy razem archiwalnych piosenek naszego ukochanego zespołu…
Jesse dosłownie olśniło.
- Właśnie, Dadzia, pamiętasz, jak kłóciłyśmy się z antyfanami o to, czy ONI za dwa lata będą znani?
- I o znaczenie sportu w XXI wieku?
- I o tolerancję w stosunku do różnych poglądów?
- Miałybyśmy zapomnieć o tym wszystkim w razie, gdyby ci źle poszło na Igrzyskach?!
- Po naszym trupie!
Dadzia zaczęła się rozchmurzać.
- Co ja bym bez was zrobiła! Idziemy słuchać tych nagrań, czemu nie, już się stęskniłam za starym, dobrym „Monsunem”… Tylko mam jedną jedyną prośbę do was.
- Jaką?
- Nie dopingujcie mnie tak głośno na treningach, bo was skażą na wieczną banicję poza granice Pekinu…

***

Dadzia z niepokojem patrzyła na zegarek.
- Dziewczyny, wiem, że chciałyście ze mną pośpiewać, ale powinnam dalej trenować…
- Odbiło ci?! Zamęczysz się na śmierć! Zresztą i tak ich pobijesz…
- Nie wiem, na co ich stać. Dlatego wszystkich traktuję poważnie.
Tu Monaliza zabrała głos.
- Wiesz, Dadzia, widziałam i słyszałam, jak wyzywała cię ta Francuzka. Czemu nic nie odpowiedziałaś? Jakbym była na twoim miejscu, to ona miałaby już skórę wokół oka przefarbowaną na ciemny fiolet…
- Pan Tatarski uczył mnie zawsze, że powinnam zachować spokój w takich sytuacjach. Przeciwników trzeba także szanować, a podbijanie oka to raczej nie oznaka szacunku. Dodatkowo mogłoby jej to utrudnić bieganie, więc byłoby to nie fair. Coś jeszcze, czy trzy punkty ci starczą?
- Starczy. To co, śpiewamy?
- A jaką piosenkę?
- Tę, od której zaczęła się nasza Internetowa znajomość…
Monaliza wzięła do rąk gitarę i zaczęły we trójkę śpiewać znany przebój. Dadzi zrobiło się lżej na duszy. Uśmiechnęła się do dziewczyn znacząco przy słowach „Irgendwann laufen wir zusammen“… Znaczyło to: „Kiedyś pobiegniemy razem“… Po chwili nie wytrzymała. Rozpłakała się.
- Dziewczyny, co będzie, jeśli was zawiodę?
Uśmiechnęły się.
- A ty znowu… Co będzie?
I zaśpiewały we dwójkę:
- „Dann wird alles gut“
- Pamiętasz jeszcze, co to znaczyło? – spytała Dadzię Monaliza.
- To znaczy: „Wszystko będzie dobrze”… - odpowiedziała. – Mona, czy ty na każdą okazję znajdziesz jakiś cytat z piosenki?
- Posłuchaj, Dadziu. Do każdej z nas „przemawia” co innego. Sport, książki, historia, aktorstwo, filozofia, liczby, wzory, et caetera. Różne rzeczy, z których niektóre się pokrywają, a inne nie. Jednak jest coś, co „dociera” i do mnie, i do ciebie, i do Jesse: muzyka. A zwłaszcza ICH.
Dadzia miała wciąż łzy w oczach.
- Naprawdę nie wiem, co bym bez was zrobiła… Ale już muszę iść na boisko. W końcu… „Die Zeit läuft!“, czyli: „Czas ucieka!“. Wiem, że was zanudzam, dziewczyny, ale napięcie jest naprawdę straszne. Czasami chce mi się po prostu krzyczeć.
- „Schrei! Bis du du selbst bist“. To też jeszcze pamiętasz?
- Pewnie! „Krzycz! Aż będziesz sobą.”
Dagmara poszła na bieżnię. Do biegów zostały cztery dni…

***

- Szybko, Daga!
- Sprint! Prześcignij tę Francuzkę!!!
Razem z Jesse i Monalizą krzyczeli wszyscy Polacy siedzący na trybunach. Ponadto każdy, bez względu na narodowość, trzymał mocno zaciśnięte kciuki i kibicował swojemu faworytowi. Wszędzie biegali operatorzy kamer, a za nimi gwiazdy telewizji z mikrofonami. Wszystko było na bieżąco komentowane przez głośnik, jednak na trybunach i tak panował informacyjny chaos, gdyż komentarze były w języku chińskim. W efekcie różne sektory wrzeszczały w różnych momentach „Yee!” i „Uuu!”, przy czym żaden w odpowiednim momencie. W końcu sytuacja się wyklarowała…
Na niezbyt długim odcinku do mety zostały dwie osoby. Polka i Niemka… Monaliza i Nymphetamine Girl dosłownie szalały.
- Dadzia, szybko, uda ci się!
- Nie poddawaj się!
Wtem zobaczyły, że Niemka podkłada Dadzi nogę. Okrzyk zwycięstwa zamarł im na ustach. Spodziewały się, że upadnie, a wtedy oszustka, niezauważona przez nikogo, zdobędzie złoty medal…
W tym samym momencie zdarzyły się dwie rzeczy. Dadzia nie upadła, zachwiała się tylko nieco i dobiegła do mety, a sędzia gwizdnął na Niemkę…

***

- Brawo, Dadzia!
- Pokaż to jeszcze raz!
Dagmara po raz kolejny pokazała Jesse i Monalizie swój piękny, zloty medal.
- A nie mówiłam?! – powtórzyła Monika po raz kolejny.
- Tatarski mało nie oszalał z radości! Wiecie, robi jutro imprezę z tej okazji. Jesteście zaproszone!
Jej dwie towarzyszki popatrzyły na siebie nawzajem z pewnym zakłopotaniem…
- Hej, co wam jest?
Nymphetamine Girl spuściła wzrok.
- Wiesz, wczoraj wieczorem dzwonił do mnie mój tata… Mam zarezerwowany bilet lotniczy na jutro rano…
- Ja też, niestety. Zostałabym, naprawdę, ale… Nie mam na to wpływu.
W oczach Dadzi zabłysły łzy.
- Ale… Dziewczyny… Musicie już wracać? Kiedy znowu się spotkamy?
- Cóż, wiesz sama, jak to bywa ze znajomościami, które miały początek w Internecie.
- Różnie może jeszcze być, jednak… Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek zobaczymy się we trójkę.
- Nie wiadomo, co jeszcze nam los uszykuje…
Dagmara spojrzała ze smutkiem na Monalizę i Jesse.
- Zastanawiałam się, czemu jesteście takie ponure… Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałyście?
- Nie chciałyśmy psuć twojego szczęścia. Poza tym, teraz będziesz gwiazdą mediów.
- Cóż to ma do rzeczy?
- Nie rozumiesz? Musisz teraz podtrzymać mit, że zloty medal na Igrzyskach daje absolutne szczęście. Jeśli ktoś zobaczyłby cię smutną, pomyślałby, że nie warto…
- Ależ to nie ma nic do rzeczy!
- Ale tak jest! Nic na to nie poradzisz…
Wyszły z pokoju nawet się nie żegnając. W tym momencie zadzwoniła komórka Dadzi.
- Dzień dobry, panna *****? Jestem z „Bravo”, chciałabym przeprowadzić z panią wywiad na temat „Co daje zdobycie złota”…
„Zaczyna się” – pomyślała dziewczyna. Przywołała na swoją twarz uśmiech i przybrała beztroski ton głosu.
- Ależ oczywiście, z miłą chęcią udzielę pani wywiadu, jutro o czternastej może być?
Wyszła z telefonem na balkon. Spojrzała na zachodzące słońce. Stała się sławna, miała wielkie plany… Dużo było przed nią. Zamierzała wykorzystać wszystkie możliwości, jakie daje sława…






Tam gdzie w tekscie (nie pomiędzy) są gwiazdki, było pierwotnie nazwisko Dziewczyny, o której napisałam. Jest to żywa istota z krwi i kości, która wyraziła zgodę na napisanie, a także użycie nazwiska, jednak ze względów ostrożności poprosiła mnie, bym przy wstawianiu na jakiekolwiek forum nazwisko ocenzurowała. To opko pisałam na Ogólnopolski Konkurs Literacki na Opowiadanie o Tematyce Olimpijskiej.
Miłego czytania!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PROROK.fora.pl Strona Główna -> Nie o HP Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin